- Tato - spytał Jasiu - czy tę budowę ogrodzili, żeby nikt nie widział, co tam robią? - Nie, synku, żeby nikt nie widział, że tam nic nie robią...
***
Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika.Kazał mu przyjść do swego pokoju.- Jak się nazywasz? - Jurek - odparł nowy.Szef się skrzywił: - Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko? - Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany.- Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.
***
Kierownik do pracownika: - Panie, pan wszystko robi powoli, powoli pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza! Czy jest coś, co robi pan szybko? - Tak, szybko się męczę...
***
Szef krzyczy na pracownika: - Spać to pan może u siebie w domu, a nie w firmie! - Dzięki szefie, już się zbieram.
***
Przychodzi bezrobotny robotnik na budowę szukać pracy. Idzie do majstra, a ten pyta: - Co może pan robić? - Mogę kopać - odpowiada bezrobotny. - A co jeszcze może pan robić? - Mogę nie kopać...
***
Przychodzi budowlaniec do majstra: - Panie majstrze łopata mi się złamała! - To się oprzyj o betoniarkę!
***
Dwaj robotnicy na budowie rzucają monetę. - Jak wypadnie reszka, gramy w karty - mówi jeden. - Jak wypadnie orzeł, idziemy na piwo - dodaje drugi.- A jak stanie na sztorc? - Trudno, pech to pech, wtedy zabieramy się do roboty...
***
Na budowie robotnik taszczy na plecach dwa worki cementu. Spotyka go szef i pyta: - Nie lepiej byłoby na taczce? - Może i lepiej, ale kółko trochę w plecy gniecie.
***
Przychodzi facet do pracy i pyta się:- Mogę u pana pracować? - Może pan a zna pan angielski? - A po co mi angielski na polskiej budowie w Polsce? - Pokaże panu po co. Idą na budowę i facet woła: Łom dej! - Co dej!? - Łom dej! - Gdzie dej!? - Tu dej! - OK!
***